198 Obserwatorzy
30 Obserwuję
pawelluty

O książkach i (o)czytaniu

Autokreacja jako siła sprawcza?

Mam ogromny kłopot z "Książką, którą napisałem, żeby mieć na dziwki i narkotyki". To znaczy nie ja napisałem, a Marek Raczkowski. A właściwie nie Raczkowski, a Magda Żakowska. No, konkretnie to Żakowska pytała, Raczkowski odpowiadał, a później ktoś to zredagował.

Kłopot mój z tą książką nie jest taki, że, przynajmniej wedle deklaracji Raczkowskiego, powstała w celach uważanych za niecne i częściowo niezgodne z miłościwie nam panującym Kodeksem Karnym. Tę dziedzinę pozostawiam wewnętrznemu samosądowi każdej indywidualnej jednostki ludzkiej.

Problemem mym jest azaliż niepewność co do słów, które Raczkowski wypowiada, a Żakowska spisuje. Jak rozumiem, choć mogę być w błędzie, "Książka, którą napisałem, żeby mieć na dziwki i narkotyki" ma być biograficznym wywiadem-rzeką z jednym z najważniejszych współczesnych rysowników polskich. A skoro o biograficznym sznycie mowa to nie mogłem w trakcie lektury oprzeć się wrażeniu, że artysta Raczkowski w dużej mierze nie podąża za maksymą Maxa Kolonki i nie mówi jak jest i było, a luźno popuszcza wodze autokreacji.

Mam pełną świadomość tego, że ta książka nie rości sobie praw od bycia nazywaną monografią nauką, lecz jest wydarzeniem artystycznym. Samo przez się rozumie się zatem to, iż autokreacja jako zabieg artystyczny jest całkowicie dopuszczalna w przyjętej przez Żakowską i Raczkowskiego formie. Niemniej jednak, momentami zęby mi zgrzytały jak Rysownik zaprzeczał sam sobie, wdawał się w polemikę z własnymi poglądami. A może jednak on taki po prostu jest i nie ma o Raczkowskim prawdy absolutnej, a jest jedynie prawda tu i teraz, którą musimy przyjmować za jedyną słuszną?

Jako dzieło literackie wywiad Żakowska - Raczkowski stoi, przynajmniej w moim odczuciu, na dość dobrym poziomie. To lektura raczej z gatunku wzbogacającej niż zubożającej. Nie traktowałbym jej jednak jako świadectwa o Raczkowskim. Prędzej jako studium artysty-rysownika w konkretnym momencie życia i twórczości.

Dziękuję za Wasze oczy,

PL

Kwestionariusz (o)czytania - Karol Paciorek

Blogowanie oznacza regularność. Bardziej stałą lub mniej, ale jednak. Dlatego postanowiłem ułatwić sobie zadanie i wprowadzić pewien cykl na moim blogu - "Kwestionariusz (o)czytania". Zamierzam w nim publikować odpowiedzi różnych Czytelników przez duże "Cz" na przygotowane przeze mnie pytania. Plan jest taki, że będą się ukazywać co piątek. Jak wyjdzie, czas pokaże i zweryfikuje historia.

Na "pierwszy ogień" idzie Karol Paciorek - połowa duetu Lekko Stronniczy, fotograf, cewebryta i mąż swojej żony. Znany z YouTube'a. Przy okazji, posiadacz Kindle'a, z którego regularnie, jak mniemam, korzysta. A oto i jego Kwestionariusz (o)czytania:

 

1. Jaką książkę obecnie czytasz? Jonathan Littel 'Łaskawe' oraz Charles Duhigg 'Siła nawyku'.

2. Jaką książkę ostatnio skończyłeś czytać? Wiesław Myśliwski 'Widnokrąg'.

3. Ulubiona książka? James Frey 'Mój przyjaciel Leonard'.

4. Najbardziej znienawidzona książka? Chyba nie mam takiej, jeśli coś mi wybitnie nie podchodzi, to przestaję czytać :)

5. Książka, którą zawsze chciałem przeczytać, ale jakoś nadal nie mogę się zebrać... Większość rzeczy Normana Daviesa, oczywiście przez gabaryty. Przesłuchałam 'Europę' i czytałem, ale nie skończyłem 'Boże Igrzysko' - choć na Kindle nie powinno być już z Normanem problemu.

6. Wolne wnioski? Nie mam wniosków, tylko myśl, która wierci mi się czasem w głowie: kiedyś myślałem, że trzeba czytać tylko dobre książki, jest z czego wybierać, więc 'czytadła' ktoś, kto szanuje swój czas i inteligencję po prostu powinien odrzucać. Ale patrząc na ogół słabego (jednak) czytelnictwa w naszym pięknym kraju z odcieni szarości, myślę, że trzeba czytać. Po prostu czytać cokolwiek, byle oderwać mózg od komputera, telewizora i wszystkiego wokół. Wiem, że Dan Brown i Grochola ucieszą się na to moje wyzwanie :)

 

Dziękujemy za Wasze oczy,

KP i PL

PS.

W kolejnych tygodniach przeczytacie Kwestionariusze m. in. Michała Brańskiego, Jakuba Halcewicza-Pleskaczewskiego, Tomasza Grynkiewicza czy Vadima Makarenko. Będą też Kwestionariusze kobiet, ale na razie zachowam je w sercu.

Kwestionariusze, nie kobiety!

image

fot. Włodek Markowicz

5 książek-prezentów świątecznych

Zdecydowałem się - będę blogerem książkowym. W związku z tym i przy okazji bezlitośnie zbliżających się Świąt w ramach modnego trendsetterstwa polecę Wam, Drodzy Czytelnicy, 5 książek, które uważam za trafione prezenty, acz dla jasno określonych adresatów.
Nie rozbudowując dalej wstępu przejdźmy do rzeczy:

1. Dla inteligenta-amatora

"Książka twarzy" Marek Bieńczyk

Arcyciekawy zbiór felietonów. Każdy znajdzie tam coś dla siebie - począwszy od tenisa i Bjorna Borga a skończywszy na współczesnej polskiej sztuce. Facebook w wersji offline. No i książka Bieńczyka dostała Nike, zatem musi być dobra.

 

2. Dla geeka-lingwisty

"Age of Context" Robert Scoble, Shel Israel

Dla geeka lektura obowiązkowa, choć po angielsku. Zawiera trudne słowa-wytrychy, takie jak "wearable devices" i "big data". Autorzy zaczynają książkę od nawiązania do nolanowskiej trylogii o Batmanie, zatem musi być dobra.

 

3. Dla intelektualisty-gaduły

"Lód" Jacek Dukaj

Cudowna podróż po meandrach historiozofii i Syberii z czasów carskiej Rosji. Autor przez całą książkę mierzy się z logiką dwuwartościową Kotarbińskiego - wyników tego starcia nie ujawnię. Wiodącą rolę w powieści odgrywają lute (l. mn. od "luty"), zatem musi być dobra.

 

4. Dla inteligenta-melancholika

"Z zimną krwią" Truman Capote

Mrożąca krew w żyłach krwawa historia przerażającego rozlewu krwi na amerykańskiej prowincji. I to nie jest powieść o wampirach. Arcydzieło światowej literatury, które doczekało się ekranizacji, ale nie takiej jak myślicie. Książkę napisał autor "Śniadania u Tiffany'ego", zatem musi być dobra.

 

5. Dla inteligenta-pragmatyka

"Zawód: zwycięzca" Vadim Makarenko

Podaruj tę książkę ukochanej osobie a zostaniesz zwycięzcą. Jesteś zwycięzcą?

 

Dziękuję za Wasze oczy,
PL

fot. Kristina Alexanderson/cc/flickr

image